— Ojcze, licz na...
— Na ciebie? Jestem przeświadczony o tem, że będziesz o mnie pamiętać, ale i twoja własna przyszłość jest niepewna. Możesz co najwyżej zostać pierwszym pisarzem, bo do pozyskania własnej kancelarji potrzeba pieniędzy.
— Niech się ojciec nie obawia, ja zarobię tyle, że będziemy mogli wyżyć.
— A broń Boże! choroby... nieszczęśliwych wypadków, nie mogą one cię uczynić niezdolnym do pracy na kilka miesięcy? Z czego mamy wtenczas żyć?
— Ojcze, gdyby biedni ludzie naprzód mieli myśleć o wszystkich nieprzewidzianych nieszczęśliwych wypadkach, straciliby zupełnie chęć do życia. Nam, biednym trzeba zamknąć oczy przed przyszłością, i tylko o teraźniejszości nam myśleć wolno. A teraźniejszość nie jest dla mnie tak straszną.
— Lepiej jest w samej rzeczy zamknąć oczy przed przyszłością. Jeżeli jednak przyszłość może być szczęśliwą i pewną, czyż jest wtenczas naszym obowiązkiem oczy otworzyć, zamiast je zamykać?
— W samej rzeczy.
— Dlatego ci też powtarzam, że od ciebie tylko zależy, żeby przyszłość nasza była szczęśliwą i bez troski.
— Jeżeli to ode mnie zależy, to ona już jest zapewnioną. Proszę mnie tylko objaśnić, co mam uczynić.
— Biedny Ramon, u którego kilka dni przebyłeś, jest moim starym przyjacielem.
— On, ojca przyjacielem?
— Podróż twoja do Dreux była pomiędzy nami ukartowana.
— Ale akta, a pryncypał?
— Twój pryncypał ukazał się uczynnym i poparł nasze podejście, posyłając cię ze sfingowanem poleceniem do pana Ramon.
— Jakiż był cel tego?
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1083
Ta strona została skorygowana.