Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1084

Ta strona została skorygowana.

— Ramon chciał cię studjować, chciał poznać twój charakter, i muszę ci oświadczyć, że jest tobą zachwycony. Dziś rano odebrałem list od niego, w którym cię bardzo chwali.
— Cóż mnie to może obchodzić, czy pan Ramon dobrze o mnie zaopinjował czy źle.
— To jest najważniejsze, kochane dziecko, bo od tej opinji zależy nasza przyszłość.
— Ojcze, to jest dla mnie zagadką.
— Chociaż Ramon nie jest bogaty, to posiada pewien dobrobyt, który powiększy jeszcze oszczędności.
— Chętnie wierzę, tylko czy to, co ojciec nazywa oszczędnością nie jest brudnem skąpstwem?
— Może być, o to nie będziemy się sprzeczać; ale właśnie wskutek swej chciwości pozostawi Ramon córce swej piękny majątek. Mówię: pozostawi, bo za życia nic córce nie da.
— To mnie wcale nie dziwi, ale jeszcze nie mogę zrozumieć, do czego ojciec dąży.
— Pierwsze wrażenia są zazwyczaj niepewne i niesprawiedliwe, a zakorzeniają się silnie, tyś także pannę Ramon tak ostro osądził.
— Tę właścicielkę czerwonego nosa? niech ojciec lepiej powie, że się o niej bardzo oględnie wyraziłem.
— Jestem przekonany, że te uprzedzenia twoje zczasem upadną. Panna Ramon należy do tych osób, które tylko przy bliższej znajomości podobać się mogą. I to ci powtarzam, jest to dziewczyna stałego charakteru i niezwykłej pobożności. Czyż można od przyszłej matki lepszych wymagać przymiotów?
— Od przyszłej matki? — powtórzył Ludwik, który dotąd jeszcze nie wiedział, co go czekało. — Co mnie to może obchodzić, czy panna Ramon będzie kiedyś dobrą matką, lub nie?
— To ciebie więcej dotyczy, niż każdego innego.
— Mnie?