Bezwiednie sięgnął Ludwik po list i otworzył go.
Starzec, przechadzając się po pokoju, ciekawie spoglądał na syna.
Ludwik naraz pobladł, a pocierając ręką czoło, jakby się chciał przekonać, czy nie śni, czytał z widoczną obawą list po raz drugi.
List ten, który ojciec Richard pisał zmienionym charakterem, nie zawierał tego, co mu dyktowała Marieta, był on następującej treści.
„Korzystając z nieobecności pańskiej, donoszę, czego panu ustnie powiedzieć nigdy nie miałam odwagi, iż musimy zamiary nasze zaniechać, że nawet widywać się z sobą nie możemy.
„Nie mogę panu pod żadnym warunkiem powodu tej zmiany powiedzieć, lecz proszę mi wierzyć, że postanowienie moje jest stanowcze.
„Żegnając pana, proszę, abyś się nigdy o rozmowę ze mną nie starał; byłoby to daremne a mnieby sprawiło wielką przykrość.
„Jeżeli pan o mnie zapomni, będzie mój i matki mojej los zapewniony.
„W imieniu naszego szczęścia i spokoju, niech pan o mnie zapomni.
„Wiem, że mi pan nie będzie chciał sprawić przykro-