ści; przysięgam panu, iż pomiędzy nami wszystko się skończyło. Mam nadzieję, iż przeciw mej woli nie będziesz się starać do mnie powrócić, bo ja dla pana tylko przyjaźń odczuwam.
„P. S. Zamiast adresować do Dreux, posyłam list na ulicę Grenelle, aby go pan powróciwszy do domu otrzymał. Augustyna, która mi dotąd listy pisywała, wyjechała do domu, dlatego inna osoba pisze mi ten list“.
List ten napełnił Ludwika niewymownym żalem. Styl znajomy, odwołanie się do szóstego maja, wszystko to musiało go przekonać, iż Marieta ten list dyktowała. Silił się biedny młodzieniec, aby nie upaść pod ciężarem tego niespodziewanego ciosu. Boleść i gniew miotały jego wzburzoną duszą i ponuro a z rezygnacją mówił:
— O nie! już jej nie zobaczę, nie potrzebowała mi tego tak stanowczo zakazywać.
Słowa te zadowoliły starca, który milcząco po pokoju chodził i śledził skutki swego podstępu.
Wkrótce jednak boleść wzięła górę nad gniewem, a miłość ku Mariecie odezwała się jeszcze namiętniej, niż dawniej. Przypominając sobie najdrobniejsze szczegóły z ostatniej schadzki, nie mógł dostrzec ani cienia niechęci ze strony dziewczęcia, przeciwnie: była więcej czułą, kochającą i pełną obawy, czy marzenia ich się ziszczą, lecz jeżeli mimo tego go oszukiwała, myśl tę odpychał z wstrętem od siebie, a jednak mu się bezustannie nasuwała. Pragnąc jak najprędzej dojść prawdy, postanowił udać się bezzwłocznie do Mariety, choćby się nawet naraził na gniew matki chrzestnej, która tak jak ojciec Richard nic dotąd o stosunku jego do Mariety nie wiedziała.
Bacznej uwadze starca nie uszło wzruszenie Ludwika, chcąc zatem, jak to mówią, kuć żelazo, dopóki gorące, odezwał się do syna:
— Ludwiku, myślę, że dobrzeby było, gdybyśmy jutro