twarz, z której prawie zupełnie już zeszedł ów gorączkowy rumieniec; jej oczy, niedawno jeszcze jaśniejące macierzyńską miłością zdawały się gasnąć, a ręce, które przed chwilą, kiedy Herminję ściskały, tak były gorące, teraz zaczynały już stygnąć.
Na widok śmiertelnie zmienionych rysów hrabiny, które dawniej widział jaśniejące młodością i urodą, margrabia zadrżał, i mimowolnie zatrzymał się chwilkę.
Twarz garbatego zdradziła jego bolesne zdumienie, gdyż pani Beaumesnil, pozostawszy z nim sama w pokoju, starała się uśmiechnąć nieco, i rzekła:
— Znajdujesz mnie pan bardzo zmienioną, nieprawdaż, panie de Maillefort?
Garbaty nic nie odpowiedział, tylko pochylił głowę; a kiedy ją po chwili milczenia podniósł, był bardzo blady.
Pani de Beaumesnil wskazała mu stojące w bliskości swego łóżka krzesło i rzekła miłym, lecz uroczystym głosem:
— Boję się, panie margrabio, czy chwile mego życia nie są już ostatecznie policzone, dlatego starać się będę nie być rozwlekłą w naszej rozmowie.
Margrabia usiadł w milczeniu przy łóżku hrabiny, która dodała.
— Mój list zadziwił pana zapewne?
— Prawda, pani.
— Lecz pan, zawsze dobry, zawsze szlachetny, pośpieszyłeś do mnie natychmiast.
Margrabia ukłonił się.
Pani de Beaumesnil mówiła dalej wzruszonym głosem.
— Panie de Maillefort, pan kochałeś mnie szczerze...
Garbaty uczynił nagłe poruszenie i spojrzał na hrabinę wzrokiem zmieszanym i zdziwionym.
— Niechaj to pana nie dziwi, że wiem o tajemnicy, którą ja sama odkryłam — rzekła hrabina — gdyż praw-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/109
Ta strona została skorygowana.