Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1095

Ta strona została skorygowana.

mówił pan de la Miraudiere rozkładając banknoty na biurku.
Ludwik patrzył zdziwiony.
— Te banknoty przekonają pana, że kieruję się tylko sympatja dla niego. Aby panu umożliwić życie godne pana, pożyczam z największą chęcią panu dwadzieścia pięć tysięcy franków, prócz tego ma pan u mnie każdego miesiąca dwa tysiące franków do dyspozycji. Te zaliczki może pan ode mnie przez pięć lat odbierać; potem się obliczymy.
Ludwik patrzył się w osłupieniu na Komandora nie dowierzając swoim własnym uszom, wreszcie zapytał:
— I to mnie pan robi te propozycje?
— Tak jest.
— Mnie, Ludwikowi Richardowi?
— Panu Ludwikowi Richardowi.
— Pan się w osobie pomylił, wiele ludzi nazywa się Richard.
— Ależ nie! Ja znam moich ludzi i wiem także, że pan jesteś Ludwik, Dezyderjusz Richard, jedyny i pełnoletni syn pana Aleksandra Tymoteona, Benedykta, Pamfiliusza Richarda, urodzonego w Brie-Comte-Robert, a mieszkający obecnie w Paryżu, na ulicy Grenelle-Saint-Honore Nr. 17. Widzi pan, że nie może być mowy o pomyłce.
— Jeżeli pan tak dobrze zna mój rodowód, to musi też panu być wiadomem, że jestem biedny i pożyczki zaciągnąć nie mogę.
— Pan ubogi? nieszczęśliwy młodzieńcze!
— Panie!
— Nie, to jest niegodne, brudne postępowanie — wołał Komandor oburzony. — Być tak bezczelnym, aby młodego człowieka w ten sposób w błąd wprowadzić. Skazać go na ubóstwo, aby przez najpiękniejsze swoje lata przy aktach siedział, i odmawiał sobie wszelkich przy-