Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1099

Ta strona została skorygowana.

miczna rzecz. Teraz pojmuję wahanie się małej. On jest młody, nowicjusz, pisarz u notarjusza, a więc musi być bardzo zazdrosny. A więc ja jego zazdrość jeszcze podniecę. Jeżeli pójdzie na lep, wtenczas Marieta jest naszą. Jeżeli nie da złapać się w łapkę, to stanu rzeczy nie zdoła pogorszyć. Dodał zaś głośno — mój panie, jeżeli mi kto co zakazuje, to uważam to za mój obowiązek, właśnie to zakazane czynić.
— Zobaczymy, mój panie!
— Posłuchaj mnie pan! Już pięćdziesiąt i siedem pojedynków przebyłem. Naco mi się pięćdziesiąty ósmy raz pojedynkować; pomówmy lepiej rozsądnie! Pan wczoraj powrócił z podróży.
— Tak jest, panie!
— Kilka dni byłeś pan w podróży, a od powrotu swego Mariety jeszcze nie widziałeś?
— Nie, panie, ale...
— Dobrze, dobrze! spotkało pana to, co się wielu innym zdarza. Marieta nie wiedziała, że ojciec pański jest miljonerem. Dałem się jej poznać podczas pana nieobecności, zrobiłem jej propozycję, która takiej zgłodniałej gryzetce musi zawrócić głowę. Jej matka chrzestna umierająca z głodu, także skwapliwie na to przystała, a że nieobecni zawsze się mylą, więc... pan mnie rozumie?
— Mój Boże! mój Boże! — zawołał Ludwik, którego boleść w rozpacz się zamieniła — więc to jest rzeczywistością?
— Gdybym był wiedział, że zrobię konkurencję memu przyszłemu klientowi, byłbym z pewnością odstąpił. Teraz już zapóźno; prócz tego znajdzie pan w jej miejsce tysiąc innych. Marieta była dla pana za młodą, ona potrzebuje jeszcze wychowania, a pan znajdzie urocze zupełnie już wychowane kobietki. Mogę panu polecić naprzykład panią Saint-Hildebrand.
— Nędzniku! — zawołał Ludwik i uchwycił Komandora za kołnierz. — Nikczemny łotrze!