— Pan Saint-Herem mógł liczyć najwyżej lat trzydzieści. Zoczywszy swego przyjaciela, pośpieszył uścisnąć go serdecznie, mówiąc do Komandora:
— Przyznaj, przyjacielu, że przybyłem w sam czas, aby cię uwolnić od pana Ludwika.
— Jak pan się mógł poważyć na mnie rękę podnieść — zawołał Komandor — to panu tak nie ujdzie.
— Jak pan chcesz, panie de la Miraudiere — odpowiedział Ludwik.
— Pan de la Miraudiere? — zawołał pan Saint-Herem wybuchając głośnym śmiechem. — I ty, mój poczciwy Ludwiku, zgadzasz się na wyzwania tego ladaco? Ty wierzysz w jego wojskową rangę, jego ordery, jego wyprawy wojenne, jego pojedynki i jego pięknie brzmiące nazwisko de la Miraudiere, które lepiejby brzmiało: Maraudiere.
— Dosyć tych drwin, drogi przyjacielu — zawołał rzekomy Komandor, rumieniąc się ze złości. — Każdy żart ma swoje granice, mój panie!
— Panie Hieronimie Porquin — odpowiedział Florestan. A zwracając się do Ludwika powtórzył. — On się nazywa Hieronim Porquin i nazwisko to jest dla niego bardzo stosowne. Panie Porquin! już drugi raz mu zakazuję nie zaliczać mnie do swych „drogich przyjaciół“. Ja sobie prawo nazywania pana „bardzo drogim“ już dawno okupiłem.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1101
Ta strona została skorygowana.
IX.