Ta strona została skorygowana.
Starał się przytem zapomnieć o niesumiennym podstępie, którego ojciec użył względem Mariety i coraz więcej w myślach przekonywał się, że zmarły nie robiłby mu żadnych przeszkód i był przeświadczony, że choćby nie był się przyznał do wszystkich bogactw, to byłby mu chociaż częściowo dopomógł do szczęścia i spokoju.
Myśl o posiadaniu takich bogactw nie napawała go ani dumą, ani radością, któreby inny odczuwał, przeciwnie, Ludwik wziął z pobożnem uszanowaniem testament ojca do ręki, która drżała ze wzruszenia i rozpieczętował go.