— Ależ to nie pana powóz!
— Proszę mi łaskawie wybaczyć, pani hrabino!
— Co się stało z tą niebieską berlinką, z temi dwoma ładnemi siwkami, które mi pan wczoraj oddał do dyspozycji.
— Jesteśmy już tak daleko, że mogę panią wtajemniczyć w moje gospodarskie interesy. Aby moich siwków, które drogo kupiłem oszczędzać, wynajmuję wieczorami remizę. Przytem zaoszczędzam, bo nie miałem drogich koni w nocy na ewentualne niebezpieczeństwo.
— I ma pan słuszność — pośpieszyła księżna Wileska z odpowiedzią, widząc, że hrabina chce się odezwać z nowym sarkazmem.
Weszła zatem z pośpiechem do landa, opierając się przytem na ramieniu księcia, który potem podał rękę hrabinie, pomagając jej wejść do powozu.
Zaledwie hrabina postawiła koniuszek swego atłasowego trzewiczka na pierwszym stopniu powozu, stanęła nagle i rzekła do księżnej z wyrazem komicznej obawy.
— Niech się kochana ciocia rozejrzy dokładnie w tym powozie.
— Dlaczego, moja kochana? — zapytała księżna — na co ta ostrożność?
— Bo się obawiam, czy w którym kącie tej arki nie pozostała jaka czerwonoskóra mis albo jaki kupiec z City, bo ci zacni mieszkańcy przeważnie jeżdżą w takich ekwipażach z całemi familjami. Mam wielką obawę, czy tam kto przez zapomnienie nie został.
Śmiejąc się głośno, wsiadała do powozu, podczas gdy księżna szeptała do niej półgłosem:
— Teodoro, nie rozumiem cię, stałaś się tak uszczypliwą dla księcia; do czego to ma prowadzić?
— Do tego, aby wyleczyć księcia z nieznośnego skąpstwa. Lepiej mu się przysłużyć nie mogę.
W tej chwili wszedł do powozu książę i zajął miejsce na tylnem siedzeniu.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1155
Ta strona została skorygowana.