bie nie będę mówić, w ten sposób łatwiej mi przyjdzie wypowiedzieć to, co myślę. Mówmy naprzykład o malowidłach w galerji koncertowej, które pani dopiero co podziwiała. Zawdzięczamy je naszemu Rafaelowi. Czyż muszę wymienić pana Ingres? Ten monument sztuki, który w przyszłości pielgrzymi tak będą podziwiać, jak dziś najpiękniejsze freski w Rzymie, Pizie, lub Florencji, słowem to arcydzieło nie powstałoby, gdyby nie mój przyjaciel Saint-Herem. On to dał Rafaelowi Francji sposobność do utworzenia nieśmiertelnego pomnika sztuki. Nie jest on, otwarcie powiedziawszy, naszym Medici?
— Prawda, mój panie — odpowiedziała hrabina — a historja jest sprawiedliwą, jeżeli...
— Proszę mi wybaczyć, że przerywam pani hrabinie — odezwał się Saint-Herem z uśmiechem — jestem nie mniej skromny, jak mój sławny przyjaciel. Z obawy, aby mnie niesłusznie nie podziwiano, muszę wykazać prawdziwego Medici. Oto jest!
Przy tych słowach, wskazał Saint-Herem hrabinie Zumaloff portret Saint-Ramona.
— Jaki ostry, myślący wyraz twarzy — zawołała hrabina, patrząc z ciekawością na portret. Przeczytawszy napis „Saint-Ramon“ zapytała — Saint-Ramon? Co to za święty?
— Święty z mojego natchnienia, pani hrabino — odrzekł Florestan wesoło. — To mój wuj. Chociaż nie jestem papieżem, pozwoliłem sobie jednak tego zadziwiającego męża cokolwiek kanonizować, aby mu długie lata męczeństwa, cuda, których po śmierci dokonał wynagrodzić.
— Długie męczeństwo za życia? Cuda, których po swojej śmierci dokonał? — powtórzyła hrabina, patrząc, na Florestana, jakby słowom jego nie wierzyła. — To musi być żart.
— Broń Boże, pani hrabino. Mój wuj Ramon znosił
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1165
Ta strona została skorygowana.