Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1175

Ta strona została skorygowana.

— Teodoro, jesteś słabą? — pytała księżna z niepokojem.
— Wcale nie; niepokój, który mnie ogarnia, sprawia mi przyjemność, tylko nie wiem, kochany książę, jak się mam wyrazić...
— Hrabino! — błagał książę — proszę mi powiedzieć, co ci dolega. Może ten silny zapach kwiatów wywołał tę chwilową niedyspozycję?
— Nie, to nie. Waham się tylko wszystko wypowiedzieć. Pan i ciotka będą uważać to, co zamierzam wypowiedzieć, za niedorzeczność.
— Teodoro — prosiła księżna — powiedz nam nareszcie, co ci dolega?
— Kiedy tak na mnie nalegacie, to powiem — odrzekła hrabina, a zwracając się do księcia, mówiła półgłosem — zdaje mi się...
— Co się pani zdaje? droga hrabino!
— Że umieram z pragnienia poślubienia pana Saint-Herem.
— Pani hrabino! — zawołał książę cały czerwony.
— Co się stało?... Dlaczego książę tak poczerwieniał — zapytała księżna.
— Pani hrabino — odpowiedział książę z wymuszonym uśmiechem — ten żart jest... trochę... cokolwiek... za ostry i...
— Podaj mi pan ramię — przerwała hrabina, jakby nic nie zaszło — i zawołaj pan na swoich ludzi, bo już późno. Powinniśmy już być w ambasadzie. To także wina pana, który tak lubisz punktualność, zegar już dawno wybił jedenastą.
— Ach, pani hrabino — odrzekł książę sentymentalnie. — Żart pani, serce mi rozdziera.
— Nie wiedziałam, że serce pańskie tak łatwo można zranić.
— Pani jest niesprawiedliwa, jabym życie za panią oddał.