Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1199

Ta strona została skorygowana.

brzydkie ręce wielu uczniów, których paznogcie są poobgryzane, skóra pomarszczona i poplamiona atramentem; przeciwnie, jego ręce były równie starannie pielęgnowane jak ręce jego matki, i równie jak jej palce ozdobione były różowemi połyskującemi i jak najtroskliwiej pielęgnowanemi paznogciami.
(Matki, które mają szesnastoletnich synów w szkołach, pojmą zapewne te wszystkie drobnostki, i usprawiedliwią naszą wielomówność).
Jakeśmy już wspomnieli, Fryderyk i jego matka siedzieli przy jednym stole naprzeciwko siebie i pracowali gorliwie z całym zapałem; każde z nich miało po lewej stronie jeden tomik Wikarego z Wakefield, a przed sobą ćwiartkę białego papieru.
— Fryderyku, podaj mi słownik — rzekła pani Bastien nie spoglądając wcale na syna i wyciągając tylko ku niemu swą małą rączkę.
— O! pocóż słownik — zawołał Frydedyk śmiejąc się — jakże też można tak małe czynić postępy i uciekać się jeszcze do pomocy słownika!
I podał swej matce książkę, pocałowawszy pierwej jej piękną rękę, która na nią oczekiwała.
Mając ciągle oczy spuszczone, Marja nic nie odpowiedziawszy, uśmiechnęła się tylko; ale spojrzawszy potem ukradkiem na syna, wzięła swoje pióro ze słoniowej kości w małe zęby, przy których się ono prawie żółtem wydawało, i zaczęła pilnie przewracać kartki słownika.
Fryderyk skorzystał z tej chwili nieuwagi, podniósł się na swojem krześle, oparł obie ręce na stole, i przechylił się naprzód, ażeby zobaczyć, jak też daleko jego matka postąpiła w tłumaczeniu.
— Ah! Fryderyku, chcesz ode mnie przepisać — rzekła Marja wesoło, puszczając słownik i starając się na próżno przykryć maleńką rączką swą kartkę, ażeby ją