zlecenia, któreby się mogło tyczyć takiej panienki, o jakiej pani mówię?
— Nigdy, panie margrabio; często udawano się do pani hrabiny w celu uzyskania od niej wsparcia, gdyż bardzo wiele świadczyła dla ubogich, ale nie zauważyłam wcale, ażeby dla której bądź z takich osób była względniejszą, lub żeby się nią więcej zajmowała od innych; zdaje mi się nawet, że gdyby pani hrabina chciała była dawać komu jakie zaufańsze zlecenia w podobnym rodzaju, to byłaby się tylko do mnie udała.
— Właśnie i ja to myślałem, dlatego też spodziewałem się, że się od pani czegoś bliższego dowiem; ale zastanów się pani, czy pani sobie nic nie przypominasz, coby mogło mieć styczność jaką z młodą panienką, którą pani Beaumesnil opiekowała się wyłącznie, i to od dawnego już czasu?
— Nic sobie nie przypominam — odpowiedziała pani Dupont po powtórnem namyśleniu się — nie, nic nie pamiętam — dodała.
Wprawdzie, na chwilkę przypomniała się jej Herminja, ale nie zatrzymała się nad nią dłużej jak nad innemi osobami.
Rzeczywiście, w postępowaniu hrabiny względem Herminji, którą na kilka dni przed śmiercią po raz pierwszy przyjęła u siebie, pani Dupont nie mogła dostrzec nic takiego, coby ją naprowadziło na domysł, że to była taż sama panienka, która już oddawna miała doznawać tej szczególnej opieki, o której wspominał margrabia.
— A więc — rzekł tenże, wzdychając — będę musiał gdzieindziej szukać potrzebnych mi wiadomości.
— Ale, pozwól pan, panie margrabio odpowiedziała pani Dupont — nie zdaje się to wprawdzie mieć żadnego związku z osobą, o której pan mówisz, lecz wszakże to nie zawadzi, opowiem panu co wiem.
— Cóż takiego?
— Na dzień przed śmiercią, pani hrabina kazała mi
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/120
Ta strona została skorygowana.