— Dobrze, kochana matko — odpowiedział Fryderyk z uśmiechem.
— Pamiętaj także — dodała Marja — polecić naszemu koniuszemu, ażeby po obiedzie zaprzągł naszego czcigodnego siwka. Zdaje mi się bowiem, ze najstosowniej będzie jego wybrać, a to dla ważnych powodów, to jest: że nie mamy innego; pojedziemy bowiem do miasta kupić płótna na potrzeby domowe.
— Ja zaś, moja wesoła pani — zawołał doktór, mając usta napełnione plackiem — ja dowiodę pani, że wasza stara Małgorzata, wasz naczelny kuchmistrz, upiekł placek.... ale to prawdziwie placek...
Poczciwy doktór nie mógł już dokończyć, gdyż dusił się prawie ze śmiechu.
Z tego powodu powstała nowa wesołość i śmiechy bez końca, a Fryderyk dokładał wszelkich starań, ażeby podzielać swawolę matki i doktora.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1232
Ta strona została skorygowana.