Upłynęło już kilka dni od czasu odwiedzin pani Bastien i jej syna w zamku Pont-Brillant.
Dawniej Fryderyk nigdy nie opuszczał domu swej matki, wyjąwszy kiedy się udawał do ludzi, równie ubogich jak oni, dlatego, z początku, był jakby olśniony widokiem zbytku zamkowego, i tego królewskiego a tak nowego dla niego przepychu.
Lecz kiedy młodzieniec nazajutrz obudził się w swojej maleńkiej izdebce, wydawała mu się ona smutną i pustą; kiedy następnie według zwyczaju swojego poszedł uściskać swą matkę w jej pokoju, mimowolnie zaczął porównywać wyszukane i wspaniałe ozdoby pokojów starej margrabiny de Pont-Brillant z ubogiem mieszkaniem matki i uczuł jakiś smutek w duszy.
Przypadek uczynił to wrażenie jeszcze boleśniejszem dla Fryderyka.
Kiedy przybył do pokoju pani Bastien, młoda kobieta otoczona poranną świeżością swojej zachwycającej piękności, plotła długie ciemne włosy przed lakierowanym stołem, pokrytem śnieżnej białości obrusem, nad którym wisiało niewielkie w czarnych ramach zwierciadło.
Fryderyk pomyślał wtedy o jedwabiach, koronkach i złocie, które tak wspaniale zdobiły świetną toaletę owdowiałej margrabiny de Pont-Brillant i po raz pierwszy poczuł ostre żądło zazdrości.
— Nie zdaje się — pomyślał — ten wspaniały, ten
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1233
Ta strona została skorygowana.
V.