i przepychów zamku Pont-Brillant; ale i ono niestety, obudziło w nim zazdrość.
Gdyby Fryderyk pozostał był dotąd w sferze zwyczajnej, otoczony przedmiotami więcej odrażającemi, to przy życiu uciążliwszem, jako człowiek niewykształcony, byłby się tylko dziwił przepychowi, widzianemu w zamku, ale nie zostałby nim tak oczarowany; pewno nie byłby na niego zwrócił swej zazdrosnej uwagi, ponieważ wszystkie wznioślejsze przyjemności, jakich bogactwo udzielić może, byłyby mu nieznane.
Nakoniec, czuł także Fryderyk, że jego wychowanie, serce, rozum i obyczaje stawiały go na równi z młodym margrabią, że może tyleż posiadał piękności i wdzięku, co tamten, a tylko urodzeniem i bogactwem niższy był od niego; ale pomimo tego, tem więcej zazdrościł mu tych korzyści, któremi sam tylko przypadek rozporządza.
Bezustannie zajęta swoim synem, pani Bastien dostrzegła zmianę, jaka w duszy jego zaszła, a którą objawiał częstem oddawaniem się tak nowemu dla niego smutkowi. Skromny ogródek nie brzmiał już jak dawniej tym radosnym śmiechem, jaki żywe i krzykliwe zabawy, w których młoda matka zawsze miewała udział, dawniej wywoływały.
Po skończonej pracy, Fryderyk w chwilach wypoczynku zajmował się więcej czytaniem; nieraz jednak pani Bastien widziała, że jej syn, z głową opartą na ręku, więcej, niż kwadrans w jedną i tęż samą wpatrywał się stronicę.
Wtedy Marja, powodowana coraz żywszym niepokojem, mówiła do swego syna:
— Moje dziecię, uważam, że jesteś smutny, zamyślony i milczący... Nie jesteś już tak wesoły jak dawniej.
Fryderyk uśmiechnął się na to z pewnym przymusem i odpowiadał:
— Kochana matko, niekiedy, równie jak ty sama, jestem zdziwiony, że umysł mój tak poważny przybiera
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1237
Ta strona została skorygowana.