Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1247

Ta strona została skorygowana.

Fryderyk, poddając się swojemu osłabieniu i niechęci — ja nie mam siły ani jednego kroku postąpić.
— Właśnie też pragnę pokonać tę twoją ociężałość. Pójdź mój biedny, kochany, leniwy chłopcze, tylko trochę odwagi, udamy się do stawu, może mnie przewieziesz w naszem czółnie. Ten ruch, ta praca wiosłem, którą tak bardzo lubisz, będzie dla ciebie bardzo zdrową.
— Zabraknie mi potrzebnej do tego siły, kochana matko.
— Albo, wiesz co, drwale mówili dzisiaj Andrzejowi, że widzieli duże stado czajek; weź twoją fuzję, pójdziemy w zarośla Sablonniere, zabawi to nas oboje; tyś taki zręczny, żem się nigdy nie obawiała, widząc cię z bronią w ręku.
— Zapewniam cię, że nie znajduję najmniejszej przyjemności w polowaniu.
— A dawniej lubiłeś je tak bardzo!
— Już teraz niczego nie lubię — szeptał prawie mimowolnie Fryderyk głosem nadzwyczajnie żałosnym i gorzkim.
Młoda niewiasta czuła, że łzy znowu cisnęły jej się do oczu.
Fryderyk, domyślając się obawy matki, zawołał:
— O! ciebie, ciebie, zawsze jeszcze kocham. Wszakże wiesz o tem.
— Tak, wiem, czuję to... ale ty nie wiesz jak bolesnym głosem wypowiedziałeś: Już teraz nic nie lubię!
Poczem Marja dodała z uśmiechem i starając się ułagodzić pierwsze swoje słowa, ażeby nie trapić swego syna:
— Doprawdy, nie wiem, co mi jest dzisiaj, ale ja sama jestem smutną, i... ciebie także przy każdej okoliczności zasmucam... Otóż ty znowu płaczesz, moje dziecię... moje biedne dziecię!
— Zostaw mnie, kochana matko, zostaw... jużem daw-