w szlachetnej szczerości swojej oddała Rudolfowi Pont Brillant.
Tak jest zawiść, uczucie, które dotąd równie obce było Fryderykowi, jak poprzednio zazdrość, zwiększy jeszcze jego oburzenie i niechęć ku młodemu margrabiemu.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Wrócili tedy oboje do domu, pani Bastien w trwodze trudnej do opisania, Fryderyk zatopiony w ponurem milczeniu, i oburzony na siebie, że miał zamiar wyznać swej matce tę nieszczęsną tajemnicę, której wstydził się, a wyznać ją właśnie w chwili, kiedy Marja obsypywała pochwałami margrabiego de Pont-Brillant, którego on rugał swoją zazdrosną nienawiścią.
To ostatnie, bolesne porównanie, któremu syn pani Bastien uczuł się okropnie upokorzony, zamieniło jego niewinną dotąd niechęć dla Rudolfa de Pont-Brillant, w dużą nieubłaganą nienawiść.