Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/126

Ta strona została skorygowana.

— Chociażby garb pana był napełniony napoleonami, chociażby brzęczał złotem, i chociażbyś mi pan dał pozwolenie kopania w nim złota, tobym panu nie powiedziała ani słowa z tego, czego powiedzieć nie chcę. O, tak! widzisz mój panie! ja tak jestem strwożoną, a to jest trochę prostsze jak pan. Co?... to pana gniewa pewnie...
— Ale proszę bardzo, posłuchajże mnie pani Barbancon; jesteś pani zacną i poczciwą kobietą.
— I chlubię się tem.
— Bardzo słusznie. I dlatego też jako rozsądna i godna kobieta, wysłuchasz mnie pani i opowiesz mi, gdyż...
— Ani jedno ani drugie. Ah! waćpan sobie myślałeś, stary garbusie, że to, ze mną taka łatwa sprawa, że to tak łatwo wyprowadzić w pole i wybadać panią Barbancon. O zaczekaj, jegomość, wykryło się całe szelmostwo, teraz, proszę mi dać pokój.
— Tylko słówko, proszę pani, jedno słówko, kochana przyjaciółko — rzekł margrabia ujmującym głosem, chcąc wziąść za rękę gospodynię.
Lecz ta odskoczyła nagle i zawołała ze zgrozą i głosem rozgniewanym:
— Pan mnie dotykasz! Wielki Boże! Teraz rozumiem wszystko, pojmuję ofiarę tych pieniędzy! Nie zbliżaj się do mnie, bezczelny rozpustniku. Otóż to! do czego on zmierzał. Ha! wężu kusicielu! Z początku, mówiłeś mi pani, potem moja kochana pani, teraz moja kochana przyjaciółko, a skończysz pewnie wyrazem moje serce, nieprawdaż?
— Pani Barbancon, przysięgam pani, że...
— Nieraz mi mówiono: garbaci gorsi są od szatanów! — mówiła gospodyni cofając się coraz dalej. — Mój panie, jeżeli sobie nie odejdziesz., zawołam o pomoc... i...
— Cóż u licha! chybaś pani oszalała! — zawołał margrabia zniechęcony wszystkiemi swojemi zabiegami około pani Barbancon, która według jego zdania, przynajmniej w części musiała znać tajemnicę pani de Beaumesnil. —