kiego; w tej chwili sam czuł w duszy swojej boleść, a spoglądając na Fryderyka wzrokiem szczerego politowania, powiedział zcicha:
— Biedny chłopiec... i on już zna nienawiść... gdyż niepodobna wątpić, on czuje nienawiść ku temu drugiemu młodzieńcowi na karym wierzchowcu... ciekawa jestem, co mogło wywołać w nim tę nienawiść?
Właśnie David zajęty był temi myślami, kiedy nastąpił ów komiczny wypadek starego siwka, którego młody margrabia, ku wielkiej uciesze widzów, tak surowo skarcił.
Skoro Fryderyk ujrzał, że jego konia bito, twarz jego okropny przybrała wyraz, a roztwarte z gniewu oczy krwią mu nabiegły; i krzyknąwszy z zapamiętałą wściekłością, w szalonem uniesieniu swojem, byłby pewnie wyskoczył z okna, ażeby się rzucić na margrabiego, gdyby go David nie był w pas uchwycił i tym sposobem zatrzymał.
To nagłe przytrzymanie zdziwiło Fryderyka nadzwyczajnie i przywiodło go do upamiętania. Lecz kiedy minęła pierwsza chwila jego zdumienia, zawołał do David‘a głosem drżącym z gniewu:
— Kto pan jesteś?... dlaczego mnie pan chwytasz?
— Wychyliłeś się z okna tak nierozważnie, mój synu, że o mało nie wypadłeś z niego — odpowiedział David łagodnie — chciałem przeto zapobiedz jakiemu nieszczęściu.
— Kto panu powiedział, że to byłoby nieszczęściem? — odparł młodzieniec ponuro.
Poczem śpiesznie oddalił się od okna, upadł na krzesło, i zakrywszy twarz rękoma, zaczął płakać w cichości.
Zajęcie i ciekawość David’a dosięgły najwyższego stopnia... Z milczącem a tkliwem politowaniem przypatrywał się nieszczęśliwemu młodzieńcowi, którego obecny smutek, wyrównywał gwałtownemu przed chwilą uniesieniu.
Wtem otworzyły się drzwi od gabinetu pana Dufour.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1263
Ta strona została skorygowana.