Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1268

Ta strona została skorygowana.
IX.

Odprawiwszy panią Bastien aż do kabrjoletu, doktór Dufour powrócił do mieszkania, gdzie znalazł swego przyjaciela opartego na oknie i pogrążonego w głębokiem dumaniu.
Usłyszawszy zamykające się drzwi, David ocknął się ze swego zamyślenia i zbliżył do doktora, który myśląc o pani Bastien i o wypadku, którego obaj byli świadkami, powiedział smutnie:
— Ah! biedna kobieta... biedna matka!
— Słusznie mówisz, Piotrze — odpowiedział David — ta młoda kobieta zdaje mi się być godną najszczerszego politowania.
— Tak... godniejszą jest nawet, aniżeli myślisz, ponieważ tylko dla syna swego żyje. Wyobraź sobie teraz, jak ona musi cierpieć.
— Więc to jej syn?... możnaby go wziąć za jej brata! Ona wygląda jakby miała lat dwadzieścia.
— Ah! mój kochany Henryku, nawyknienie do wiejskiego i samotnego życia, którem żadne nie wstrząsają namiętności.... gdyż obawa jaką jej syn obudza dopiero od kilku miesięcy ją dotyka... spokojność jednostajnego bytu jakby w klasztorze jakim, utrzymują ten kwiat młodości który cię w pani Bastien tak zastanawia, i zachowuje tę prawie dziewiczą jej świeżość.
— Więc ona musiała bardzo wcześnie pójść za mąż?
— W piętnastym roku.