Co u djabła mogło w pani obudzić podobną trwogę? Jesteś równie brzydka jak ja, i oboje nie jesteśmy wcale stworzeni, ażeby się kusić o sobie. Powtarzam pani po raz ostatni, i zastanów się nad memi słowy, że przyszedłem tu w zamiarze przyniesienia pomocy pewnej biednej i zajmującej panience, którą pani musi znać... a jeżeli ona pani rzeczywiście jest znaną, to jej czynisz wielką krzywdę, rozumiesz mnie pani, jeżeli ukrywasz przede mną gdzie ona jest, lub jeżeli mi nie dopomożesz w jej wynalezieniu. Zastanów się pani zatem. Los, przyszłość tej sieroty są w pani ręku, a jestem przekonany, że zbyt dobre masz serce, ażebyś mogła chcieć szkodzić zacnej panience, która pani nigdy żadnej nie wyrządziła krzywdy.
Pan de Maillefort mówił z tak wielkiem wzruszeniem, głos jego był tak pewny, i zarazem tak przenikający, że Barbancon złagodziła się nieco w swoich względem niego przesądach.
— A więc — rzekła — przypuśćmy, mój panie, żem się omyliła, myśląc, jakobyś mi pan chciał wyjawiać swoje miłosne uczucia...
— Rzeczywiście, nie myślałem nawet o tem.
— Ale powiedzieć panu choćby jedno słówko z tego, czego powiedzieć nie mogę, o panie, to ci się nie uda; rób pan co mu się podoba! Jesteś pan uczciwym człowiekiem a masz dobre zamiary, to być może; ale i ja jestem kobietą uczciwą, wiem, com powinna czynić, wiem, czego mi mówić nie należy. Chociażbyś mnie pan zatem rozćwiertował, nie wydobędziesz ze mnie ani jednego zdradzieckiego słowa, od tego nie odstąpię; już to jest w moim charakterze.
— Co u djabła! gdzie się też ta małomówność nie znajduje? — powiedział pan de Maillefort, opuściwszy panią Barbancon. Jakoż, zwątpił zupełnie o dowiedzeniu się czegośkolwiek od upartej gospodyni, i z prawdziwą boleścią przekonał się, jak bezużyteczne były jego pierwsze kroki celem wynalezienia naturalnej córki pani de Beaumesnil.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/127
Ta strona została skorygowana.