Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1272

Ta strona została skorygowana.

trafne... Posłuchaj przyczyny... Na drugi dzień po swojem weselu, Bastien, który mnie już oddawna prześladował swojem zaufaniem, powiedział mi w swojej szczerej głupocie, z wyrazem pewnego gniewu i zdziwienia: Do stu piorunów! wystaw sobie, że gdybym ja mojej głupiej żony miał słuchać, to będąc mężem pozostałbym całe życie kawalerem. I zdaje się, że rzeczywiście tak było, gdyż Bastien nieraz mówił do mnie znacząco, i stosując to do pierwszych i jedynych chwil po ślubie: To prawdziwe szczęście, że przynajmniej jeszcze z tego czasu mam jedno dziecko, bo inaczej nie byłbym miał żadnego. Potem w gniewie swoim, chcąc biedną Marję ukarać za niezwyciężony wstręt ku niemu, którego żadnemi środkami nie mógł pokonać... żadnemi środkami... czy ty to rozumiesz, Henryku? gdyż posuwał się nieraz aż do grubjaństwa, gwałtów, bicia... zwłaszcza, że upiwszy się, człowiek ten wszystkiego dopuścić się może.
— Ah! to okropne!
— Tak jest... a kiedym mu w oburzeniu mojem czynił wyrzuty z tego powodu, odpowiadał mi: I cóż, przecież to moja żona, mogę to robić, mam prawo za sobą; nie dlategom się ożenił, ażeby zostać kawalerem... jeszczeby też, żebym ja na taką gęś miał uważać... a pomimo tego ten dziki człowiek musiał ustąpić, ponieważ prosta siła fizyczna nie zdoła pokonać wsrętu i niechęci, jakie kobieta czuje do kogo... mianowicie, jeżeli ta kobieta obdarzona jest tak nieugiętą wolą, jak Marja Bastien.
— Przynajmniej tym sposobem umiała odważnie umknąć najhaniebniejszego, najokropniejszego upokorzenia, jakie mogą wyrządzić związki podobne kobiecie... więc ty mówisz, że ten człowiek zemścił się za ów wstręt niepokonany, jaki w niej obudzał?
— Słuchaj, jak się to stało. Z początku miał on zamiar osiedlić się w Blois; opór jego żony zmienił jego zamiary. Ah! dobrze, powiedział do mnie, odpokutuje ona za swoje postępowanie!... Posiadam jeden folwark w bliskości Pont--