— Biedna kobieta — zawołał David — obwinia się właśnie w chwili, kiedy jej macierzyński instynkt mimo jej wiedzy przychodzi jej w pomoc.
— Jakto, nie rozumiem cię?
— Niezawodnie, jej instynkt mówi jej, że jakkolwiek prawdopodobne jest wyjaśnienie, jakie jej co do stanu jej syna udzieliłeś, jednak, mogłeś się omylić! gdyż pomimo zupełnego w tobie zaufania, pomimo koniecznej potrzeby jaką czuje, ażeby się uspokoić, słowa twoje nie zdołały usunąć jej obawy.
I zamyśliwszy się chwilę, David rzekł do swego przyjaciela:
— Ten ogromny gmach, któryż poza lasu wygląda, wszakże to zamek Pont-Brillant?
Na to zapytanie, które z dotychczasową rozmową dwóch przyjaciół zdawało się nie mieć żadnego związku, doktór ze dziwieniem spojrzał na David‘a i odpowiedział:
— Tak, to zamek Pont-Brillant. Jego teraźniejszy właściciel, młody margrabia, znajdował się w orszaku myśliwych, którzy niedawno przejeżdżali przed naszemi oknami. Ten piękny orszak, ten przepych, wszystko to jest jego własność... ale cóż to może dotyczyć...
— Powiedz mi, czy syn pani Bastien miewał jakie stosunki z rodziną margrabiego?
— Nigdy, to rodzina bardzo dumna, przestaje tylko ze szlachtą okoliczną, i to jeszcze z samym tylko wyborem tej szlachty.
— Ale Fryderyk zna młodego margrabiego?
— Jeżeli go zna, to chyba tylko z widzenia, gdyż powtarzam ci, że młody margrabia jest zbyt dumny, ażeby chciał przestawać z synem prostego mieszczanina.
— Czy ta rodzina jest lubiana w okolicy? — pytał David w coraz większem zamyśleniu.
— Dom Pont-Brillant jest niezmiernie bogaty, wszelkie prawie włości, leżące wokoło zamku na sześć lub siedem godzin drogi, są jego własnością. Do niego należy
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1294
Ta strona została skorygowana.