Tylko dwie łzy stoczyły się po jego licach; lecz tłumiąc nareszcie swoje wzruszenie, zawołał:
— Ah! mój drogi Dawidzie, powinienbym już być oswojony z twoim odjazdem... a jednak, sam widzisz... brakuje mi odwagi.
— Słuchaj, Piotrze, zanim dwa lata upłyną, znowu będę u ciebie; będzie to zapewne ostatnia podróż, którą przedsiębiorę... a potem, wszakże znasz moje zamiary, powrócę ażeby raz na zawsze z tobą pozostać.
Doktór kiwnął tylko głową ze smutkiem.
— Nie spodziewam się takiego szczęścia, wiem ja, co pragniesz zapomnieć pośród tego awanturniczego życia, pośród tych niebezpieczeństw, na które się tak zuchwale narażasz... gdyż twoje podróże są równie ryzykowne, jak los bitew... W iluż to już znajdowałeś się niebezpieczeństwach! a teraz właśnie zabierasz się do jednej z najniebezpieczniejszych podróży, jakie tylko wyobrazić sobie można... podróż w głąb Afryki... i ty chcesz, ażebym był spokojny?....
— Zaufaj mojej gwieździe, mój dobry Piotrze, wszakże ty znasz to przysłowie: Są nieszczęśliwi, którymi śmierć pogardza — dodał David ze smutną rezygnacją — niechajże cię to przynajmniej uspokoi... Tak jest, wierzaj mi, my się jeszcze zobaczymy... tu, w tym saloniku.
— Panie David, panie David, kurjerka z Nantes przybyła, już konie przaprzęgają — zawołała stara gospodyni, wchodząc z pośpiechem do pokoju — nie mamy ani chwili czasu do stracenia... pójdź pan pójdź!
— A więc bywaj zdrów, Piotrze — rzekł David ściskając swego przyjaciela z uczuciem najtkliwszego żalu. — Napisz do mnie jeszcze raz do Nantes, i nie zapomnij donieść mi o pani Bastion i jej synu... Jeżeli się dowiem że ta zajmująca kobieta będzie spokojniejszą, zdaje mi się że to będzie dobrą wróżbą dla mojej podróży... A więc, po raz ostatni, bywaj zdrów, do wesołego zobaczenia, mój dobry Piotrze.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1298
Ta strona została skorygowana.