Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1307

Ta strona została skorygowana.

na to — odpowiedział poczciwy król — zanadto lubię moją gwandję; Montbrison niemało pieniędzy dostał za swoją żonę, może więc dla niej cały pułk zakupić.
— Na nieszczęście, pan de Montbrison nie był zdolny do takiej wspaniałomyślności; ale co się tyczy owych wielkich lokajów, to pani margrabina chciała zapewne mówić o prezesowej de Lunel... o...
Lunel... — zawołała staruszka z.zapałem przerywając swej towarzyszce i oglądając się dokoła, jak gdyby chciała zebrać dawne wspomnienia — Lunel?... Powiedzno, wszakże my jesteśmy na drodze Wielkiego Hetmana... czy nie tak, Zerbinetto?
— Nie inaczej, pani.
— Niedaleko skały Grand-Sire?
— Bardzo blisko, pani.
— Tak, tak... Jakże! pamiętasz ową historję o sępie?
— Historję o sępie? nie, pani margrabino.
— O sępie i tym biednym prezesie de Lunel?
— Przypominam sobie tylko, że prezes był niesłychanie zazdrosny względem kawalera de Bretteville... i że miał do tego słuszne powody. Dlatego to, pani margrabina dla własnej zabawy zapraszała ich niekiedy obu razem do zamku.
— Tak, tak, moja duszko... dlatego też właśnie wspominam tę historję o sępie!
— Dalibóg, pani margrabino, bodajem się natychmiast w kozę przemieniła, jeżeli wiem cośkolwiek o jakim tam sępie.
— Oj! Zerbinetto... Zerbinetto, ty się już starzejesz.
— Niestety! co robić, pani.
— Ah! wiesz ty, moja kochana, wszakże nam wszystko jedno udać się w tę lub ową stronę na przechadzkę... nieprawdaż? Pójdźmy więc do skały Grand-Sire... Widok tego kochanego, starego skaliska odmłodzi mnie jeszcze.. Jakże myślisz, Zerbinetto... o ile też zostanę młodszą? — dodała margrabina biorąc z zadowoleniem szczyptę tabaki,