Fryderyk, dotąd czysty i niewinny, wychowany pod okiem macierzyńskiem, przeczuwał tylko, ale nie rozumiał jeszcze niecnych zamiarów starej margrabiny i jej towarzyszki względem pani Bastien, którą w naiwnym swoim cynizmie, chciały, jeśliby się dało, uczynić kochanką młodego Rudolfa de Pont-Brillant; rzeczywiście, w ich oczach, jak mówiła margrabina, była to rzecz nieoszacowana, ta ładna i uczciwa mieszczanka, mieszkająca pod bokiem zamku, której mąż prawie zawsze był w podróży, i której syna, ażeby go nie mieć ciągłym i natrętnym świadkiem, można było z pewną pensyjką umieścić w biurze intendenta zamkowego.
Wrażenie, jakie ta rozmowa uczyniła na Fryderyku, zmieniło się w nim raczej w instynktowe, wyrozumowane przekonanie, że miano jakieś haniebne zamiary, których przedmiotem była jego matka, i że młody margrabia, któremu jeszcze tegoż samego wieczoru miano oznajmić te zamiary, nieomylnie zostanie ich wspólnikiem.
Z tym nowym, a tak strasznym powodem nienawiści, łączyło się jeszcze w młodzieńcu wspomnienie owego człowieka, prowadzącego toż samo, co jego ojciec, rzemiosło, a który, zbity kijami przez ojca młodego margrabiego, został ze wzgardą odepchnięty, kiedy się domagał zbrojnego zadośćuczynienia po otrzymanej zniewadze.
— I ze mną tak będzie — rzekł Fryderyk do siebie z żałosnym uśmiechem — Rudolf de Pont-Brillant wzgar-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1322
Ta strona została skorygowana.
XIII.