Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1338

Ta strona została skorygowana.

Gdy zaś rolnik obrócił się do miej, ażeby odpowiedzieć, pani Bastien rzekła do niego:
— Nie zatrzymujcie się tylko, mój Janie, wszakże idąc możecie mi odpowiedzieć. Nie możemy tracić ani jednej chwili.
— Ba! zdaleka i w nocy, trudno było dojrzeć rysy pana Fryderyka.
— Czy chód jego nie zdawał wam się gwałtownym, wzruszonym?
— Nie mogę pani tego z pewnością powiedzieć; przez drogę przebiegł bardzo prędko do poręby, gdzie zapewne stanął na zasadzce... nie trwało to bardzo długo...
— To prawda... niedorzeczne stawiam pytania — rzekła młoda matka w duchu. — Jakże ten człowiek mógłby to zauważyć?...
Poczem dodała głośno:
— Więc wy poznacie to miejsce, gdzie syn mój przeszedł do poręby?
— O! bardzo łatwo; będzie to może o dziesięć sążni przed słupem Cztery-Ręce, który wskazuje drogę do zamku.
— Mój Boże!... jakaż to daleka droga! kiedyż my zajdziemy?
— Jeszcze parę minut, moja pani.
— Parę minut... mój Boże... szepnęła matka. — Niestety!... ileż to rzeczy stać się może w ciągu paru minut.
Marja i jej towarzysz postępowali dalej śpiesznym krokiem.
Kilkakrotnie młoda niewiasta zmuszona była, przycisnąć obie dłonie do piersi, ażeby powściągnąć gwałtowność bicia swego serca, którą powiększył jeszcze jej przyśpieszony bieg.
Już teraz wyraźnie widać było drzewa lasu, do którego zbliżała się pani Bastien.
— Pani — rzekł jej przewodnk, zatrzymując się na chwilę — otóż stanęliśmy już u torfowiska... niech pani