dzić w mym synie tę okropną żądzę zemsty i przeszkodzić mu materjalnie w wykonaniu zamierzonej zbrodni. Oto jest rzecz konieczna.
I zbliżywszy się na palcach ku drzwiom pokoju Fryderyka, który w tej chwili wydał głębokie i bolesne westchnienie, poczem znowu pogrążył się w ponurem milczeniu, Marja uspokojona nieco, usiadła przy stole, i napisała do swego męża następujący list:
„Przed kilku dniami pisałam już do ciebie, mój przyjacielu, o złym stanie zdrowia Fryderyka i o odjeździe nauczyciela, do którego przyjęcie upoważniłeś mnie.
„Stan mego syna pogarsza się widocznie; budzi on we mnie największy niepokój i konieczną jest rzeczą przedsięwziąć coś stanowczego...
„Przedwczoraj radziłam się jeszcze naszego przyjaciela, doktora Dufour. Sądzi on, że to wiek i dorastanie Fryderyka są powodem jego stanu nerwowego, niespokojnego i chorobliwego; zalecał mi więc, ażeby mu dawać jak najwięcej roztargnienia, albo coby nierównie było pożyteczniejszem, ażeby go wyprawić w jaką podróż.
„Właśnie tego ostatniego środka samotności, w jakiej tu żyjemy, byłoby niepodobieństwem inaczej rozerwać Fryderyka.
„Nie zdaje mi się, ażeby zatrudnienia twoje pozwoliły ci towarzyszyć nam do Hyeres, gdzie myślę z synem moim pojechać; w każdym jednak razie, ja sama z nim pojadę, Małgorzata będzie nam towarzyszyć. Podróż nasza potrwa pięć lub sześć miesięcy, może mniej; zależeć to będzie od stanu zdrowia Fryderyka.
„Dla tysiąca przyczyn, zbyt ważnych, ażebym ci je tutaj miała wyliczać, oznaczyłam dzień naszego wyjazdu na przyszły poniedziałek; wyjechałabym nawet zaraz jutro, gdbym miała potrzebne pieniądze; ale, jak zwykle,