Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1382

Ta strona została skorygowana.

— Wiesz przecież, moja matko, że ja teraz nie mam żadnego upodobania w pracy.
— Trzebaby jednakże starać się, zająć czemkolwiek, pokonać tę oziębłość, to zniechęcenie, które cię opanowało, i które ciebie samego smuci.
— Więc dobrze, będę się starał.
— Wierzę ci, ale zdaje mi się, że gdybyś miał kogoś przy sobie dla zachęcania cię w tem dobrem postanowieniu, dla przewodniczenia ci w twych pracach, byłoby nierównie lepiej; jakże sądzisz?
— Ty mnie będziesz zachęcać, to dla mnie dosyć.
— Zachęcać cię, bardzo dobrze; ale kierować twemi nowemi naukami, to, powtarzam ci, byłoby dla mnie niepodobieństwem; dlatego też — dodała pani Bastien z pewnem wahaniem i wpatrując się niespokojnie w swego syna — zdawało mi się, że będzie właściwem zastąpić nauczyciela, który nas niedawno opuścił.
— Jakto, zastąpić?
— Tak, postanowiłam dać ci innego nauczyciela.
— Nie warto było myśleć o tem, moja matko, ja nie chcę już żadnego nauczyciela.
— Jeżeliby jednak była jeszcze potrzeba... wszakże...
— Niema żadnej potrzeby.
— Mylisz się, moje dziecię.
— Ja się mylę?
— Obrałam już dla ciebie nowego guwernera.
— Zapewne żartujesz tylko?
— Oddawna już, moje biedne dziecię, utraciliśmy oboje zwyczaj żartowania, i kiedy pomyślę o dawnej naszej wesołości, zdaje mi się, że marzę. Ale, wracając do tego, com ci przed chwilą powiedziała, twój guwerner przybędzie wkrótce.
— On przybędzie?
— Dzisiaj.
Fryderyk zaczerwienił się z gniewu, zadrżał, powstał nagle, i uderzając nogą o ziemię, zawołał: