Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1387

Ta strona została skorygowana.

towarzyszyło mu łkanie tak gwałtowne, że Fryderyk zbladł i zadrżał gwałtownie.
Na ten krzyk oskarżający, wydany przez usta matki: Morderca!... na ten straszny, mściwy wyraz: Morderca! którym go pierwszy raz nazwano, Fryderyk uznał całą wielkość zbrodni, którą chciał popełnić.
Nagle zabłysło światło w tym nieszczęsnym umyśle, zaciemnionym tak długo czarnemi i odurzającemi wyziewami zazdrości, nienawiści i zemsty, podsyconemi już zbudzoną żądzą zawiści. Pochwały bowiem, udzielone przez Marję Bastien młodemu margrabiemu de Pont-Brillant rozdrażniły do najwyższego stopnia niechęć Fryderyka.
Tak jest, światło zabłysło nareszcie w umyśle nieszczęsnego młodzieńca, niestety! światło, które mu pokazało tylko całą wielkość jego nieuleczonej choroby... smutne światło, przy którem Fryderyk poznał swoje rysy, przy którem ujrzał się mordercą, jeżeli nie czynem, to przynajmniej myślą swoją zbrodniczą.
— Czuje — pomyślał — że życie moje na zawsze jest zatrute przez zazdrość; w oczach matki mojej jestem, będę zawsze nikczemnym złoczyńcą, który chciał się dopuścić morderstwa. W litości swojej udaje jeszcze miłość dla mnie, ale ona już tylko wstręt czuć dla mnie może.
Marja, spostrzegłszy ponure milczenie swego syna, jego głęboki smutek połączony z trwogą, wyraz bolesnej rozpaczy, która nastąpiła po jego przymuszonym i szyderskim uśmiechu, pytała się w duchu i z coraz większą trwogą, czy wstrząśnienie, jakiego doznał w tej okropnej scenie, będzie dla Fryderyka szkodliwem czy zbawiennem.
W tej chwili Małgorzata weszła do pokoju, mówiąc do swej pani:
— Pan doktór przyjechał w tej chwili z jakimś innym panem i pragną widzieć się z panią. Oto już idą.
— Fryderyku — zawołała młoda matka, ocierając skwapliwie łzy, któremi były zroszone jej lica — moje dziecię, to nowy twój nauczyciel, pan David, zaklinam cię...