skutkiem, widzieć ją nagle przerwaną. Słowem, ponieważ nie mogę tutaj zostać wbrew woli pana Bastion, przeto żadna ofiara nie będzie z mej strony zbyt wielką, byle mnie tylko cierpiano, a na takich ofiarach, jakiekolwiek one będą... godność moja, zaręczam panią, wcale cierpieć nie będzie. Pani pojmuje dlaczego... nieprawdaż?...
— Tak, tak, panie, pojmuję... — odpowiedziała pani Bastien z pośpiechem i uradowana, że i ten okrutny ciężar spadł już z jej serca.
Delikatność postępowania David‘a nowe i głębokie uczyniła na Marji wrażenie; nie wątpiła już bynajmniej, że doktór Dufour uprzedził swego przyjaciela o zwykłej gburowatości pana Bastien, i ten szlachetny człowiek, który oddawał się ocaleniu Fryderyka z tak bezinteresownem poświęceniem, poddawał się już naprzód wielu przyjemnościom, może nawet upokorzeniom, kiedy niezawisłość jego położenia, wzniosłość jego charakteru stawiały go wyżej nad taki byt podrzędny i przykry!
— Ah! panie — zawołała młoda matka, spoglądając na David‘a swemi pięknemi wielkiemi oczyma, w których błyszczały łzy rozrzewnienia — jeżeli dusze piękne czują dobro, jakie drugim wyświadczają, jak pan musi być szczęśliwym w tej chwili!
Te proste słowa, wymówione przez panią Bastien tonem niewypowiedzianej wdzięczności, podczas kiedy słodkie łzy spływały po jej pięknem i bladem obliczu, wzruszyły tak głęboko David’a, że i jemu łzy stanęły w oczach, serce gwałtownie zaczęło bić i przez kilka chwil pozostał w milczeniu.
Milczenie to Marja przerwała pierwsza, mówiąc:
— Teraz, panie David, czy pan zechce mi towarzyszyć, ażebym panu pokazała pokój, w którym pan będzie mieszkać?
David ukłonił się i wyszedł za panią Bastien.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1396
Ta strona została skorygowana.