Już też i noc prawie nadeszła.
Pani Bastien wzięła świecę i, przechodząc do małej sali jadalnej, gdzie Małgorzata nakrywała już do skromnej wieczerzy, rzekła do niej:
— Wszakże Fryderyk jest ciągle w swoim pokoju, nieprawdaż?
— Tak, pani, inaczej byłabym przyszła uwiadomić panią, ale nie wyszedł wcale z domu, gdyż byłabym go widziała tędy przechodzącego.
Pani Bastien wprowadziła David‘a na poddasze, urządzone nad dolnem mieszkaniem. Tu znajdowały się trzy izby: jedna zajęta przez Małgorzatę, druga przez fornala, trzecia przeznaczona dla nauczyciela.
Taka była niezmienna wola pana Bastien.
Daremnie żona jego przedstawiała mu nieprzyzwoitość podobnego umieszczenia nauczyciela, dodając, że niewielkim kosztem możnaby zamienić na porządne mieszkanie opuszczoną wozownię, stojącą naprzeciw domu folwarcznego; pan Bastien oparł się temu stanowczo, oznajmiwszy nadto, że gdyby podczas jego nieobecności żona poważyła się to wykonać, dowie się o tem i natychmiast powróci do domu, ażeby wygnać tego łacińskiego paplacza, jak nazywał każdego nauczyciela, i osadzić go napowrót w dymniku, na którym powinien poprzestać.
Pani Bastien wiedziała, że jej mąż zdolny był wykonać tę groźbę; dlatego też, ażeby oszczędzić takiej przykrości
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1397
Ta strona została skorygowana.
XXI.