Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/140

Ta strona została skorygowana.

nie wywarła szkodliwego wpływu na Ernestynę de Beaumesnil.
Pani de La Rochaigue spojrzała na męża z nieznacznym uśmiechem; ten odpowiedział jej lekkim wzruszeniem ramion, co dowodziło, jak mało oboje zważali na uwagę Heleny.
Przyzwyczajeni oddawna uważać swą pobożną siostrę, za nic nieznaczącą osobę, baron i jego żona nie pomyśleli nawet, ażeby stara panna, o tak niewzruszonej słodyczy, umyśle tak ograniczonym, która w ciągu dnia ledwie dwadzieścia słów wymówiła, mogła powziąć myśl wychodzącą zupełnie z jej klasztornych zwyczajów.
— Korzystać będziemy z twojej uwagi, kochana siostro — rzekła baronowa do Heleny. — W rzeczy samej, nie mamy jeszcze żadnego zbyt ścisłego obowiązku względem tej panienki. Zresztą, spostrzeżenie twoje wprowadza nas właśnie na przedmiot naszej rozmowy.
Na te słowa, baron podniósł się, szybko odwrócił krzesło, tak, ażeby się mogła oprzeć na jego poręczy i zapewnić swoim oratortskim poruszeniom i parlamentarnej postawie potrzebne miejsce. Już miał zacząć mówić, wsadziwszy lewą rękę za klapę fraka i spuściwszy prawą do właściwych jej ruchów, kiedy już żona rzekła:
— Przebacz, panie de La Rochaigue, ale chciej mi wyświadczyć jedną łaskę, to jest zostawić krzesło swoje na miejscu i usiąść spokojnie. Możesz zdanie swoje objawić bez używania żadnych figur retorycznych; rozmówimy się z sobą poprostu, bez wielkich rozpraw. Zachowaj pan swoje zdolności oratorskie na trybunę, która cię pewnie nie ominie, lecz dziś chciej mówić prosto, jak człowiek z taktem i z głową, inaczej, co chwila będę ci przerywała.
Baron znał z doświadczenia wstręt swej żony do mów jego, odwrócił więc napowrót krzesło ze smutkiem i uśmiechając się, usiadł.
Baronowa odezwała się pierwsza:
— Dziś wieczorem przyjeżdża Ernestyna, wypada nam