— Dobrze — odpowiedziała Marja z roztargnieniem, trzymając jednią maleńką rączką gruby splot włosów, który ledwie mogła objąć, a drugą, uzbrojoną szyldkretowym grzebieniem, rozprowadzając machinalnie swe piękne włosy; gdyż młoda niewiasta całkiem była zatopiona w myślach swoich.
— Wszakże pani wie zapewne, dlaczego Andrzej pojedzie do miasta? dodała Małgorzata.
— Nie wiem — rzekła Marja, w ciągłem zamyśleniu.
— Nie wie pani — zawołała Małgorzata — a przecież on odwozi rzeczy tego pana, który jak się zdaje, także już wyjeżdża.
— Wielki Boże — krzyknęła Marja opuszczając włosy na ramiona i zwróciwszy się nagle do swej służącej, na którą spojrzała z przerażeniem — Małgorzato, co ty mówisz?
— Ja mówię, że zdaje się, iż ten pan już wyjeżdża.
— Który pan?
— Pan David, nowy guwerner pana Fryderyka, a szkoda, bo to jest...
— On wyjeżdża? — zawołała pani Bastien, przerywając Małgorzacie głosem tak wzruszonym, i z wyrazem takiego zdumienia i boleści, że służąca zapytała z obawą:
— Mój Boże! co pani jest?
— Słuchaj, Małgorzato, to musi być jakaś omyłka — rzekła Marja starając się uspokoić nieco. — Skądże ty wiesz, że pan David wyjeżdża?
— Ba! bo odsyła swoje rzeczy do miasta.
— Któż ci to powiedział?
— Andrzej.
— A skądże on wie?
— Mój Boże! przecież to rzecz bardzo prosta, wczoraj pan David powiedział do niego: Mój przyjacielu, czy jabym nie mógł dostać dziś lub jutro jakiej furmanki dla odwiezienia moich rzeczy do Pont-Brillant? Andrzej mi odpowiedział, że może, a ja, przyszłam pani powiedzieć,
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1419
Ta strona została skorygowana.