Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1422

Ta strona została skorygowana.

biedne dziecię zdaje się być równie drogiem dla pana, jak dla mnie samej. Mówi pan niekiedy nasz Fryderyk... wtedy zapominam, że jesteś obcym człowiekiem, który się nad nami ulitował; przywiązanie pana do mego syna zdaje mi się być tak szczerem, że się już nie dziwię poświęceniu pana dla niego, że się nie dziwię memu własnemu poświęceniu.
W zdumieniu swojem, David nie mógł z początku znaleźć ani jednego wyrazu... później atoli uczuł tak wielką radość i szczęście, słysząc Marją wyrażającą mu swą wdzięczność w sposób tak tkliwy, że może mimowolnie nie uspokoił jej tak prędko, jakby to mógł był uczynić. Ale nareszcie, wyrzucając sobie zbytnie przedłużanie trwogi tej nieszczęśliwej matki, powiedział:
— Racz mnie pani wysłuchać...
— Nie, nie... — wołała Marja z całą gwałtownością boleści i nalegania — o!... pan musi mieć litość... pan nie zechce zabić mnie rozpaczą, kiedyś pierwej tyle obudził we mnie nadziei. Alboż to ja mogę teraz obejść się bez pana? Mój Boże! jakże pan chcesz, w cóż ja się obrócę, jeżeli pan odjedzie? O panie David, ma pan jedno święte wspomnienie... wspomnienie twego brata. Przez pamięć więc na tego brata błagam pana... nie opuszczaj Fryderyka. Dotąd byłeś życzliwym dla niego, jak gdyby był twojem dzieckiem lub bratem. Są to węzły święte, łączące mnie z panem! a węzłów tych... pan nie rozerwie tak bez żadnej litości; nie, nie, to być nie może...
I głośne łkania stłumiły głos młodej matki.
Łzy zrosiły również oczy David‘a, który odezwał się do pani Bastien głosem wzruszonym i rozrzewnionym:
— Doprawdy, nie wiem... co mogło obudzić w pani obawę, że wyjeżdżam... Zamiar ten nawet w myśli mej nie postał...
— Doprawdy! — zawołała Marja głosem nieopisanej radości i nadziei.
— I jeżeli mam pani wszystko powiedzieć... to wyzna-