ję... że niekiedy uznawałem całą trudność dokonania naszego dzieła, nie zniechęcałem się przecież nigdy; dzisiaj jednak... teraz mianowicie... po raz pierwszy... mam nadzieję...
— Mój Boże!... ty to słyszysz! — rzekła Marja z religijnem wzruszeniem — oby tylko ta nadzieja nie była zwodniczą...
— Nie będzie nią, pani, mam bowiem wiele powodów, ażeby tak sądzić, i zamiast o wyjeździe, cały czas myślałem o dniu jutrzejszym, który ma być decydującym. Nie chcąc odrywać myśli moich od tego przedmiotu, wymówiłem się dzisiaj lekką słabością, ażeby nie przyjść do stołu. Uspokój się pani zatem, błagam panią o to. Wierzaj mi, pani, że mnie tylko jedna myśl zajmuje na świecie... tą zaś jest ocalenie naszego Fryderyka; i dzisiaj, ocalenie to nietylko, że jest możebnem, ale nawet prawdopodobnem. Tak jest, wszystko mi mówi, że dzień jutrzejszy będzie dla nas dniem szczęścia.
Niepodobieństwem byłoby opisać przemianę, jaka za każdem słowem David’a objawiała się w postaci młodej niewiasty... Oblicze jej, blade i znękane boleścią, zarumieniło się nagle wskutek radosnego zdziwienia: jej rysy powabne zasłonione w połowie gęstemi falami jej rozpuszczonych włosów, jaśniały niewypowiedzianą nadzieją.
Marja była tak uroczo piękna w tem białem ubraniu nawpół otwartem, skutkiem gwałtownego bicia jej pięknego łona, że czoło Daviid’a pokryło się palącym rumieńcem i namiętna miłość, którą widział z niewypowiedzianą trwogą nieznacznie napełniającą serce swoje, nowego doznała podsycenia.
— Panie David — dodała pani Bastien — pan nie chciałby łudzić mnie szaloną nadzieją... ażeby się uwolnić od próśb moich, ażeby sobie oszczędzić widoku moich łez... O! przebacz mi pan... przebacz... wstydzę się tego ostatniego powątpiewania, ostatniego echa minionej trwo-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1423
Ta strona została skorygowana.