Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1426

Ta strona została skorygowana.

chociaż zupełnie usprawiedliwionej, młoda niewiasta wkrótce znalazła środek wydobycia się z tego kłopotu.
Służąca jej miała na sobie dużą wełnianą chustkę, pani Bastien, nic nie mówiąc zdjęła ją z jej ramion; poczem, jak to jest zwyczajem kobiet miejscowych, zarzuciła ją na głowę i przykrywszy tym sposobem rozpuszczone włosy, w połowie swej postaci otoczyła się jej obszernemi fałdami.
Odbyło się to tak szybko, że David wtedy dopiero spostrzegł zmianę jaka zaszła w ubraniu Marji, kiedy ta odezwała się do swej służącej tonem ujmującej szczerości i zaufania:
— Przebacz, moja Małgorzato... żem ci zabrała twą chustkę, ale zimno mi było... noc dzisiejsza jest taka chłodna...
Jeżeli młoda matka wydawała się David’owi zachwycającą z włosem rozpuszczonym, to pod tem fałdzistem, czerwonem nakryciem niemniej okazała się piękną i uroczą. Jak cudnie odbijał się przy niem słodki blask wielkich niebieskich oczów Marji, ciemny połysk jej włosów i różana białość jej cery!
— Dobranoc, panie David — rzekła młoda matka — przybyłam do pana z rozpaczą w sercu... a wychodzę zupełnie uspokojona i z nadzieją w dzień jutrzejszy, który ma być dniem stanowczej próby dla Fryderyka, a może dniem szczęścia dla nas...
— Tak jest, pani... mam wielką nadzieję... i jeżeli mi pani pozwoli, to jutro rano, przed zobaczeniem się z Fryderykiem, przyjdę najprzód do pani, do salonu...
— Będę pana czekała z największą niecierpliwością... Daj Boże, ażeby to przeczucie nie zawiodło pana... A więc dobranoc, panie David... Czy idziesz, Małgorzato?
Młoda kobieta już dawno opuściła pokój David‘a, a ten, ciągle na jednem przykuty miejscu... mniemał, że widzi jeszcze... i widział oczyma duszy z rozkosznem drżeniem tę uroczą postać.