śmiałam go obudzić. Biedne dziecko, on teraz tak mało sypia.
— A dzisiaj rano, czy mu pani wspomniała o wypadku zeszłej nocy?
— Nadmieniłam mu o tem, ale zdawał się być tak szczerze zdziwionym mojem opowiadaniem, przekonywał mnie tak stanowczo, że wcale nie wychodził ze swego pokoju, że nie wiem już, co mam myśleć. Czy mnie marzenie jakieś złudziło? Czy będąc ciągle zajęta Fryderykiem, sen wzięłam za rzeczywistość, być to może, jednakże zdaje mi się, że jeszcze słyszę jego stłumiony głos, mówiący do mnie: Żegnam cię... matko... żegnam.... Ale, wybacz mi pan — dodała pani Bastien rozrzewnionym głosem, zakrywając oczy chustką — samo wspomnienie tych wyrazów: żegnam cię... przejmuje mnie śmiertelną trwogą, poco to pożegnanie? gdzie on chce iść? Sen czy rzeczywistość, słowa te przerażają mnie.
— Uspokój się pani — rzekł David, wysłuchawszy uważnie pani Bastien — sądzę, równie, jak pani, że zjawienie się Fryderyka było złudzeniem wywołanem przeciągłe natężenie umysłu pani, tysiące przykładów świadczy o możebności podobnego przywidzenia.
— Ale te słowa żegnam cię... ah! nie mogę panu wypowiedzieć boleści serca, jaką mi sprawiło smutne przeczucie, które zostawiły w mej duszy.
— Zlituj się pani, nie przywiązuj żadnej wagi do prostego marzenia, powtarzam marzenia, gdyż niepodobna przypuścić rzeczywistości takiego wypadku; z jakiegoż powodu miałby Fryderyk przychodzić płakać nad pani łóżkiem i żegnać panią podczas spoczynku? Jakże pani chce, ażeby on miał myśleć o opuszczeniu domu rodzinnego? gdzieżby poszedł? teraz zwłaszcza, kiedy nasza podwójna baczność czuwa nad każdym jego krokiem?
— Jestto prawda, panie David, a jednakże...
— Zaklinam, uspokój się pani, wszakże zdaje mi się, żeś mi pani mówiła, iż oprócz tego wypadku jeszcze, nie
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1428
Ta strona została skorygowana.