Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1431

Ta strona została skorygowana.

rzony wzruszeniem pani Bastien i spoglądając na nią z boku wzrokiem niespokojnym i przenikliwym.
David pochwycił to spojrzenie i wzrokiem starał się uspokoić panią Bastien, jak gdyby jej chciał powiedzieć:
— Czego się pani lęka? Wszakże ja z nim będę?
— To prawda... moja trwoga jest dziecinną — pomyślała pani Bastien — wszakże Fryderyk będzie z panem David!
Wszystko to odbyło się w daleko krótszym czasie, aniżeli można opowiedzieć; nareszcie nauczyciel, biorąc Fryderyka pod rękę, rzekł do pani Bastien z uśmiechem.
— Być może iż lekcje nasze na otwartem polu przeciągną się aż do śniadania, widzi pani, że jestem bez litości dla mojego ucznia... Przyprowadzę go pani może okropnie zmęczonego pracą i znojem...
Pani Bastien otworzyła szklane drzwi, wychodzące z salonu ku laskowi; David i Fryderyk wyszli z domu.
Młodzieniec starał się wszelkiemi sposobami uniknąć spojrzenia swej matki.
Długo jeszcze stała Marja smutna i zamyślona na progu drzwi, wpatrując się tkliwym wzrokiem w drogę, którą postępowali David i jej syn.
— Zostawiam, moje dziecię, twemu własnemu wyborowi miejsce naszej przechadzki — rzekł David do Fryderyka kiedy stanęli na brzegu lasku dębowego.
— O! panie David — odpowiedział Fryderyk ozięble — dla mnie to jest rzecz zupełnie obojętna; ale ponieważ pan zostawia to do mojego wyboru, pójdziemy zatem w stronę, której pan może wcale nie zna, oto, możemy pójść, ku tej sośninie, którą widać tam, na wzgórzu.
— Rzeczywiście — mój synu, nie byłem jeszcze w tej stronie — rzekł David, zwracając się ku miejscu, które Fryderyk wskazał za cel przechadzki.
Zastanawiając się nad niepojętym zbiegiem nadziei swoich z tą nagłą zmianą, jaka zdawała się objawiać w synu pani Bastien, David uważał na młodzieńca z naj-