nauczyciel, ściskając w swych dłoniach ręce syna pani Bastien — ale czemuż nie chciałeś pomyśleć o tem, że zabijając siebie zabiłbyś swą matkę...
— Pomyślałem o tem... zbyt późno... wtedy... czułem się zgubionym... i wołałem... moja matko!... jak gdybym krzyczał... ratunku.
— Na szczęście, ja usłyszałem ten krzyk rozpaczy, moje biedne dziecię... Ale teraz, kiedy jesteś spokojny, zaklinam cię... powiedz mi...
I nie dokończywszy słów swoich, David dodał:
— Nie, po tem, co się stało, nie mam prawa zadawać ci żadnych pytań... czekać będę wyznania... które powinno być jedynie skutkiem ufności twojej dla mnie.
Fryderyk uznał delikatność David’a, który widocznie nie chciał korzystać z wpływu, jaki mu nadawała wyświadczona usługa, ażeby zniewolić syna pani Bastien do uczynienia swego zeznania.
Wkrótce potem Fryderyk ze łzami w oczach powiedział
— Panie David, życie było dla mnie ciężarem... z przeszłości sądziłem o mojej przyszłości... chciałem więc wszystko zakończyć... Lecz dzisiejszej nocy, kiedy, podczas snu matki mojej, chciałem ostatnie złożyć jej pożegnanie, serce mojej okropnej doświadczyło boleści... pomyślałem o cierpieniach jakie na nią sprowadzę, odbierając sobie życie... i wahałem się przez chwilę... ale powiedziałem sobie: „Takie życie więcej może będzie łez kosztować mą matkę, aniżeli śmierć moja“, i postanowiłem zakończyć... Prosiłem także pana, ażebyś mi przebaczył moje uchybienia... nie chciałem bowiem unosić ze sobą niczyjej niechęci... Ażeby oddalić wszystkie podejrzenia, udawałem największy spokój, pewien będąc, że w ciągu dnia znajdę sposobność usunięcia się z pod baczności pana lub mojej matki... Propozycja pana... jaką mi pan dzisiaj rano uczynił... ażeby pójść na przechadzkę... dopomogła mi w tej mierze.. znam bowiem okolicę. Umyślnie udałem się w stronę, gdzie mogłem umknąć panu... i uniknąć pana pomocy... ale nie
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1442
Ta strona została skorygowana.