Rozmowa David‘a z Fryderykiem przerwana została przez strycharza, który smutny i przestraszony wszedł do izby.
— Panie — rzekł z pośpiechem do David’a — wózek już zaprzężony, odjeżdżaj pan prędko.
— Co się stało? — zapytał David.
— Loara przybiera coraz bardziej, nim dwie godziny upłyną cała nasza chudoba musi być uprzątniętą.
— Czy lękacie się powodzi?
— Być może, kochany panie, gdyż Loara przybiera okropnie i jutro zapewne już tylko kominy widać będzie z mojej cegielni. To też dla większej ostrożności chcę wszystko uprzątnąć, a wózek, którym pan jedzie, skoro tylko wróci, posłuży mi do przewiezienia moich sprzętów.
— A więc, mój synu — rzekł David do Fryderyka — nabierz odwagi, widzisz bowiem, że nie mamy ani chwili czasu do stracenia.
— Ja jestem zupełnie gotów, panie David.
— Jakie to szczęście, że nasze suknie przy nadzwyczajnem gorącu tego pieca już prawie zupełnie wyschły. Oprzyj się na mnie, mój synu.
Opuszczając domek strycharza, Fryderyk powiedział do niego:
— Przebaczcie mi, że w obecnej chwili nie jestem w stanie lepiej podziękować za waszą skuteczną pomoc, ale ja tu jeszcze powrócę.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1444
Ta strona została skorygowana.
XXVI.