kochany Fryderyku, to, żem dotrzymał obietnicy, jaką jej dzisiaj rano uczyniłem, gdyż już wielki jest czas!
— Jaka obietnica?
— Obiecałem jej uleczyć cię.
— Mnie uleczyć! — i Fryderyk ze smutkiem pochylił głowę — mnie uleczyć! — A to uleczenie jeszcze dzisiaj przed południem musi być dokonane.
— Co pan mówi? — Mówię, że za godzinę, z przybyciem naszem do folwarku, będziesz tym samym Fryderykiem, jakim byłeś dawniej... szczęściem, chlubą swej matki...
— Panie David...
— Moje dziecię, mało już mamy czasu; posłuchaj mnie zatem. Mówiłem ci dzisiaj rano, właśnie w chwili, kiedyś znikł z moich oczu: „Że znam przyczynę twoich cierpień“
— Rzeczywiście, pan mi to mówił.
— Otóż przyczyną tą jest zazdrość!
— O, mój Boże! — szepnął Fryderyk, przejęty wstydem, starając się wydobyć z rąk David‘a.
Ale ten przytulił go jeszcze tkliwiej do serca, mówiąc dalej z zapałem:
— Podnieś głowę, moje dziecię, nie wstydź się tego! Uczucie zazdrości jest uczuciem szlachetnem..
— Zazdrość jest szlachetnem uczuciem? — zawołał Fryderyk — podnosząc się i wpatrując w David‘a ze zdziwieniem — zazdrość — powtórzył z drżeniem — ah! panie... ty nie wiesz, co ona prowdazi za sobą!
— Nienawiść! tem lepiej.
— Tem lepiej?... ależ sama nienawiść...
— Prowadzi za sobą zemstę, powtarzam jeszcze raz: tem lepiej!
— Panie David — rzekł młodzieniec, opadając ze smutkiem na swoje posłanie — pan szydzi ze mnie, a jednak..
— Ja szydzić z ciebie, biedne dziecię! — zawołał David wzruszonym głosem, przyciągając Fryderyka do siebie
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1446
Ta strona została skorygowana.