— Co ty robisz? Deszcz ustał, ale czas jeszcze jest pochmurny i dżdżysty.
— Czas pochmurny i dżdżysty! — powtórzył Fryderyk, wychodząc z domu i wpatrując się z zachwyceniem w las dębowy. — O! matko, możeszże mówić, że czas jest posępny! Patrzaj, ty i teraz nazwiesz mnie jeszcze szalonym, ale nasz drogi i stary lasek wydaje mi się równie wesołym, równie uśmiechającym jak przy najpiękniejszej pogodzie wiosennej.
Rzeczywiście młodzieniec zdawał się być odrodzonym; oblicze jego wyrażało szczęście tak prawdziwe, tak szczere, że jego matka nie mogła się na niego napatrzeć w milczeniu. Widziała go bowiem równie pięknym, równie uradowanym, równie wesołym jak dawniej, chociaż schudł i pobladł nieco, i chociaż bladość jego pokrywała się jeszcze w każdej chwili żywym rumieńcem najsłodszych wzruszeń.
Nagle atoli młodzieniec zatrzymał się pogrążony w chwilowem marzeniu, przed gęstym krzakiem cierniowym, rosnącym nad brzegiem lasu; zamyśliwszy się czas jaki zaczął wzrokiem szukać pani Bastien, a następnie odezwał się do niej już nie wesołym, ale słodkim, melancholijnym tonem:
— Matko! w krótkich wyrazach opowiem ci moje ocalenie, tym sposobem — dodał, zwracając się do David’a — przekonasz się, żem korzystał z twej nauki, mój przyjacielu.
Po raz pierwszy Marja spostrzegła się, że jej syn nazywał David‘a swym przyjacielem. Zadowolenie, jakie sprawiała jej ta tkliwa poufałość, malowało się wyraźnie w jej rysach.
— Matko! — dodał Fryderyk — to pan David sam żądał, ażebym go nazywał przyjacielem. I miał słuszność gdyż trudnoby mi było tytułować go dłużej panie David; teraz, posłuchaj mnie, moją matko — mówił dalej Fryderyk — wszakże widzisz ten krzak cierniowy?...
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1456
Ta strona została skorygowana.