Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1460

Ta strona została skorygowana.

David, nie śmiejąc dalej rozwijać tej myśli, dodał ze smutkiem:
— O! tak, nadeszła już chwila doświadczenia, chwila cierpień; wyznać moją miłość, a tem mniej jeszcze pozwolić, ażeby się Marja jej domyśliła, teraz, kiedy mi tyle winną? Obudzić w niej domysł, że moje poświęcenie ukrywało rachubę jakiegoś podejścia?... Obudzić w niej myśl, że zamiast iść za pierwszem natchnieniem, jakie obudzi we mnie widok tego biednego chłopca, przez pamięć ciągle opłakiwanego brata, ja żalu mojego użyłem za płaszczyk, pod którym chciałem sobie zjednać macierzyńskie zaufanie tej młodej kobiety, stracić nareszcie w jej oczach jedyną zasługę mego poświęcenia, moją prawość... moją wspaniałomyślność tak nagłą, nierozważną, tak, bardzo nierozważną, spostrzegam to teraz... Niestety! poniżyć się nareszcie w oczach Marji, nigdy... nigdy.
Pomiędzy nią a mną, zawsze będzie jej syn...
Dla uniknięcia tej miłości, która — czuję to — z każdym dniem wzrasta, powinienem może opuścić ten dom?...
— Nie, nie mogę jeszcze.
Fryderyk, dzisiaj w upojeniu tego odkrycia, które jego rozpacz zamieniło w pełną wiary i zapału wolę, Fryderyk, oderwany nagle od brzegu przepaści, nad którą sam z sobą walczył, doznaje jeszcze uczuć więźnia, powróconego nagle światłu i wolności, ale czy wyleczenie to nie musi być jeszcze ustaleniem? Czy nie wypadnie w przyszłości miarkować zapędów tej młodej i pełnej ognia wyobraźni?
A potem, gdy przejdzie to pierwsze uniesienie, może nawet jutro, i dlatego choćby, że się ujrzy wyższym we własnym szacunku i że lepiej pojmie te szlachetne usiłowania, jakie ma czerpać w zazdrości, Fryderyk przypomni sobie zapewne i to z większą jeszcze goryczą, ten smutny czyn, jaki chciał spełnić: ten zamach na osobę Rudolfa de Pont-Brillant. Tylko szczery żal, połączony z dalszemi szlachetnemi czynami zdoła uspokoić wyrzuty sumieniu Fryderyka, które skłoniły go do samobójstwa...