Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1463

Ta strona została skorygowana.

— Ale woda jest już tylko o kilkanaście staj, panie David! — zawołała Małgorzata.
— I ciągle się podnosi — dodał Andrzej.
— Uspokójcie się — rzekł David. — Od czasu mojego przybycia zwiedziłem już i poznałem dość dobrze tutejsze okolice, ażeby być pewnym, że wylew nie dojdzie aż do tego domu, jego poziom zbyt jest wysoki. Nie obawiaj się pani niczego...
— Ale folwark w Dolinie! — zawołał Fryderyk.
— Wylew musiał dosięgnąć domu Jana Franciszka, dzierżawcy, to taki dobry, poczciwy człowiek — wtrąciła Marja. Jego żona, dzieci, wszyscy zgubieni.
— Gdzież leży ten folwark? — zapytał David.
— O pół mili od nas, także w dolinie. Widać go z brzegu naszego lasku, który panuje nad całą okolicą!... a przynajmniej powinnibyśmy go widzieć, jeżeli nie zalała go wezbrana rzeka.
— Pójdźmy, pani... pójdźmy — rzekł David — śpieszmy upewnić się o losie tych nieszczęśliwych.
W chwilę potem Fryderyk, matka jego, David, ogrodnik i Małgorzata patrzyli na brzeg lasu znacznie wyżej położonego od Doliny.
Co za widok!...
O ćwierć mili, i w odległości jak tylko oko zasięgnąć mogło, z północy ku wschodowi widać tylko było ogromną przestrzeń żółtawej i mętnej wody, kończącej się na widnokręgu niebem obciążonem, ciemnemi chmurami pędzonemi przez zimny i przejmujący wiatr. Na zachodzie kraniec lasu Pont-Brillant był w połowie zalany a na Dolinie tylko gdzieniegdzie sterczały wierzchołki topoli, rozrzucone pośród tego nieruchomego bez granic morza.
To spustoszenie powolne, milczące jak grób, było jeszcze więcej przerażające, niż iskrzące się zniszczenie klęską pożaru.
Przez chwilę widzowie tej wielkiej klęski, zdjęci trwogą i boleścią, pozostali w milczeniu.