re, także zostały zabrane i już płyną naszą doliną — rzekł inny.
— Lecą one z niesłychaną siłą, rozbiły przecież dwie wielkie barki, na których rybacy z Loary chcieli ratować naszych.
— Wszyscy ci poczciwi ludzie potonęli — zawołał inny świadek tego nieszczęścia — bo Loara przy największej nawet wodzie ani w połowie nie płynie tak szybko jak prąd dzisiejszego wezbrania.
— A tamci, nieszczęśliwi... — rzekł Fryderyk do David‘a, drżąc z niecierpliwości — czy my tylko przybędziemy na czas, mój Boże! O gdyby nas uprzedzili ludzie zamkowi...
Tu wóz stanął już przed domem; podczas kiedy wkładano do czółna żywność i kołdry, David zażądał od Andrzeja toporka i poszedł wybrać długą tykę jesionową, mającą około dziesięciu stóp długości, lekką i giętką, do której przybił mocno hak żelazny, używany przy studni, a tym sposobem urządził sobie naprędce bosak mogący mu posłużyć już to do odpychania czółna od rozmaitych napotkać się mogących przeszkód, już też do utrzymania go w równowadze na dachach zatopionych domów; również zabrano do czółna długą linkę od studni i dwie czy trzy lekkie deski, mocno związane, mogące w ostateczności posłużyć także do ratunku.
David zajmował się temi szczegółami tak rozważnie, że pani Bastion i jej syn nie mogli wyjść z podziwu. Kiedy już wszystko było gotowe, David rzucił jeszcze raz uważnem okiem na każdy przedmiot i rzekł do Andrzeja.
— Jedź teraz jak najprędzej na brzeg wody; my z Fryderykiem dogonimy ciebie, tam dopomożesz nam złożyć czółno i spuścić je na wodę.
Wózek jadąc brzegiem lasku gdzie pozostali David, Fryderyk i matka jego, udał się w okolicę zalaną wodą, którą już widać było zdaleka. Ponieważ spadzistość była dosyć znaczna, przeto i koń puścił się sporym kłusem.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1469
Ta strona została skorygowana.