Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1471

Ta strona została skorygowana.

— Gdzie ty pójdziesz... tam i ja pójdę...
— Pani — odezwał się David — czółno może unieść najwięcej pięć osób... Mamy ocalić jednego mężczyznę, kobietę i troje dzieci; towarzyszyć nam w czółnie... jest to zniewolić nas do pozostawienia nad przepaścią na śmierć niechybną... ojca, matki lub dzieci!
Na te słowa, na które trudno było coś odpowiedzieć, pani Bastien rzekła do swego syna:
— Idź więc tam, moje dziecię...
Matka i syn złączyli łzy swoje i pocałunki w ostatnim serdecznym uścisku.
Fryderyk, pożegnawszy się z matką, spostrzegł David‘a, który mimo mocy swego charakteru, był widocznie rozrzewniony i łzy ocierał.
— Matko — rzekł Fryderyk, pokazując jej wzrokiem swego przyjaciela — a on?
— Ocal pan jego ciało, jakeś ocalił duszę jego — zawołała młoda niewiasta, przyciskając David‘a konwulsyjnie do drżących piersi swoich... — Powróć mi go pan.. albo umrę, jeżeli go nie odzyskam.
David był godny czystych i świętych uścisków młodej matki, która z żalem widziała swego syna, udającego się na tak niebezpieczną wyprawę.
Nakoniec wziąwszy Fryderyka za rękę, pobiegł z nim za wozem; obaj rzucili jeszcze ostatnie spojrzenie na panią Bastien, która straciwszy resztę sił, upadła bez przytomności na ławkę, stojącą na brzegu lasku.
Kiedy ta chwilowa słabość przeminęła, Marja podniosła się i niespokojnym wzrokiem śledziła dalsze kroki swego syna i David’a, dopóki nie zniknęli zupełnie w oddaleniu.