nego roztargnienia w swoich ciągle wznawiających się obawach.
W ten to sposób przeżyła Marja dwa dni, pełne neustającej trwogi i niepokoju.
Na drugi dzień wylewu woda znacznie już opadła, i drogi otworzone zostały dla komunikacji, kilka mostów, podźwigniętych na prędce dozwoliło już udzielać skuteczniejszej pomocy mieszkańcom.
W miarę jak wody ustępowały, z boleścią w duszy wracali do swoich mieszkań nieszczęśliwi, których bałwany niszczącego żywiołu ich siedzib wygnały, pragnąc w smutnej niecierpliwości swojej ocenić jak najprędzej całą wielkość swego nieszczęścia.
Dlatego to dom pani Bastien, który od dwóch dni był dla wszystkich miejscem przytułku i schronienia, trzeciego dnia wieczorem stał się równie pustym jak dawniej; jedna tylko familja Jana-Franciszka pozostała w folwarku, ponieważ nigdzie nie miała przytułku.
Gdy komunikacja z miasteczkiem Pont-Brillant została przywrócona, doktór Dufour pospieszył z największym niepokojem do folwarku i przekonał się ze zdziwieniem i radością, że pomimo niesłychanych wysileń i nadzwyczajnych wzruszeń w ciągu tych dwóch dni okropnych, trzej jego przyjaciele nie potrzebowali żadnej pomocy lekarskiej; dowiedział się również od Marji o cudownem wyleczeniu Fryderyka, i spędziwszy u nich dwie godziny jak najprzyjemniej, opuścił tych szczęśliwych teraz ludzi, którzy już odtąd mieli z całą rozkoszą kosztować swego tak drogo okupionego spokoju.
Rudolf de Pont-Brillant dowiedział się wkrótce, że młodzieńcem, który ocalił go od niezawodnej prawie śmierci, był Fryderyk Bastien.
Nie mogąc jeszcze opuścić łóżka, margrabia prosił swą babkę, ażeby pojechała do folwarku i w jego imieniu podziękowała Fryderykowi.
Stara margrabina nie porzuciła jeszcze planu zjednania
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1488
Ta strona została skorygowana.